Frekwencja zadowalająca. Czesio z Zygą postanowili jechać dziś dłuższą trasę tj. 200km, więc eskortowaliśmy ich przez pierwsze 30. Potem połączyliśmy się z dosyć liczną grupą Sokołowian. Tempo szło porządne, może jeszcze uda się wspólnie pośmigać w tym sezonie.
Z Kubą i Łukaszem do kolegi. Bez założeń i celu. Hopki na powrocie trochę żwawiej. Niestety na ostatnim finiszu Łukasz zaliczył efektowną glebę, dobrze że miał kask, który swoją drogą połamał się od uderzenia o asfalt.
Do Mińska pociągiem z ciekawym towarzystwem :D. Na trasie około 12 osób. Na 2 kółku Adam złapał kapcia, chyba 4 w ciągu tego tygodnia. Udało się wygrać 5/6 finiszów, lekka zmiana, zawsze było 8 jednak tym razem nikt nie przejawiał chęci na dalsze ściganie, poza tym 2 razy samochód przeszkodził w ściganiu. Forma już się stopniowo ulatnia, chociaż tak miało być. Na powrocie ciemno i zimno.
Dziś pogoda za oknem jesienna. Wiatr szaleje od rana. Postanowiłem pierwszą część trasy jechać pod ,żeby powrót był przyjemniejszy. Na 20km zauważyłem że w szybkim tempie tracę powietrze z przedniej opony i nie było wyjścia, Musiałem się zawrócić, na szczęście jakimś cudem dojechałem do domu.